Aktualności, Ludzie, Wilga

Mieszkaniec: -Oni nas tu potopią

Opublikowano 29 grudnia 2014, autor:

Roman Zagrodzki z Trzcianki czuje się lekceważony przez osoby i organy odpowiedzialne za czuwanie nad przepustowością rzeki Wilgi.

wilga

Roman Zagrodzki mówi, że nikt nie pamięta, aby na tym terenie były kiedyś problemy z wodą.

-Stało się to po wybudowaniu jazu i po tym, jak czuwa nad nim pan Domański -stwierdza.

Jaz znajduje się na rzece Wildze, w miejscowości Wilga, tuż przy „nadwiślance”. Podobnie jak rzeka, jest we władaniu Wojewódzkiego Zarządu Melioracji i Urządzeń Wodnych. Za piętrzenie na nim wody odpowiada prowadzone przez Domańskich Gospodarstwo Rybackie, któremu starostwo wydało na to pozwolenie wodno-prawne.

Zagrodzki pobudował się 200 metrów w linii prostej od rzeki.

-Dostałem pozwolenie na budowę, z uwagi na to, że prowadzę gospodarstwo. I nie było ku temu żadnych przeciwwskazań -podkreśla.

W 2005 roku, wkrótce po postawieniu domu, przeżył powódź, podczas której woda dostała się na jego posesję. Stawidła na jazie okazały się niesprawne, wały zostały porozrywane, a okoliczne miejscowości zatopione. Uważa, że przyczyną tej sytuacji była opieszałość osób odpowiedzialnych za pilnowanie jazu. Jak mówi, niewiele brakowało, aby w 2011 roku sytuacja się powtórzyła. Wspomina, że trzykrotnie rzeka przybierała i za każdym razem musiał sam jeździć i pilnować stawideł. Dopiero po jego interwencjach były podnoszone.

 

Ciągły strach. Co będzie się działo podczas „większej wody”?

 

-Skoro pan Domański podjął się piętrzenia rzeki, niech pamięta żeby w odpowiednim czasie podnosić stawidła. Inaczej woda wchodzi w grunty i przedostaje się do piwnic -stwierdza.

Mówi, że niejednokrotnie zgłaszał sprawę do urzędu gminy w Wildze i garwolińskiego inspektoratu Wojewódzkiego Zarząd Melioracji i Urządzeń Wodnych. Ale był lekceważony. Próbował interweniować u starostwa. Złożył także zawiadomienie do prokuratury. Oba organy stwierdziły jednak, że nie ma podstaw do wszczynania postępowań.

Zagrodzki jest ciągle niepewny, czy podczas większej wody znów nie będzie miał problemów.

-Chciałbym, żeby ktoś nad tym rzeczywiście czuwał. A kiedyś oni nas tu potopią -wyraża obawy.

Niepokój pana Romana wzbudzają także przewrócone drzewa, leżące w korycie rzeki, między innymi na wysokości jego działki. Mogą one blokować przepływ wody lub zatrzymywać krę po zimie. A jest ich naprawdę sporo. Dziwi się, że są środki na prowadzenie prac regulacyjnych na rzece na terenie gminy i miasta Garwolin, a nie ma takich pieniędzy na poprawę rzeki w gminie Wilga.

 

Gospodarstwo Rybackie: -Stale monitorujemy sytuację na rzece

 

Lech Domański uważa, że obawy mieszkańca są teraz bezpodstawne. Podkreśla, że stawidła na jazie są sprawne i konserwowane dwa razy w roku. A gospodarstwo cały czas monitoruje sytuację na rzece. Ma też stały kontakt z inspektoratem.

-To też jest w naszym interesie, żeby jaz był sprawny. My piętrzymy na swoje potrzeby i to my przepuszczamy dużą wodę -mówi.

Dodaje, że trzymają się poziomu, do którego mogą piętrzyć.

Wojciech Szczegot, kierownik garwolińskiego inspektoratu WZMiGW podkreśla, że pan Roman pobudował się na terenie narażonym na występowanie podtopień, więc przy wielkiej wodzie mogą się one pojawić. Problemem jest to, że Zagrodzki ma piwnice wkopane w grunt.

-A jest to dolina rzeki, teren piaszczysty. Gdy poziom rzeki się podnosi, to woda przesiąka i może wchodzić mu do piwnic. Nic się na to nie poradzi -stwierdza.

Zauważa posesja Zagrodzkiego leży kilka kilometrów od jazu. A tak zwana cofka powstająca przy piętrzeniu rzeki jest określona na 1000 metrów. Woda z niej nie zagraża więc gospodarstwu Zagrodzkiego.

Po wcześniejszych wydarzeniach inspektorat zwrócił uwagę Gospodarstwu Rybackiemu i ma już nie być podobnych problemów, jak przed laty.

-Jaz ma być sprawny. Oni za to odpowiadają głową -zaznacza.

 

Drzewa mają zostać sprzątnięte

 

Drzewa leżące w rzece na wysokości posesji pana Romana ma sprzątnąć właściciel przylegającej do rzeki działki. Stwierdził bowiem, że należą do niego. Ma już pozwolenie z urzędu gminy na ich usunięcie. Ale jeszcze tego nie zrobił. Szczegot zapewnia, że w przypadku, gdy przewrócone drzewa leżą na działkach WZMiUW, tą są sprzątane. Ale nie co roku. Na tym odcinku koryto było czyszczone trzy lata temu. O poważniejszej inwestycji nie ma mowy, ponieważ teren leży w obszarze Natura 2000.

Starosta Marek Chciałowski zapowiada że jeśli starostwo będzie mogło coś zrobić w tej sprawie, to zrobi. Ale ma tu ograniczone kompetencje. Najwięcej do powiedzenia mają inspektorat i gmina Wilga.

-Możemy przeprowadzić kontrolę w zakresie pozwolenia wodno-prawnego, jeżeli pojawią się niepokojące sygnały -mówi.

Nowy wójt gminy Wilga Łukasz Szychowski deklaruje, że będzie trzymał rękę na pulsie.

-Będziemy starali się tak interweniować, żeby poziom wód regulować odpowiednio wcześniej -zapowiada.

Wyjawia też, że wspólnie z garwolińskim inspektoratem WZMiUW przeprowadzą inwentaryzację drzew powalonych i zagrożonych przewróceniem.

-Postaramy się zrobić z nimi porządek -zapewnia.

Jak sam mówi, niestety nie będzie to już teraz, choć tak byłoby najlepiej.

 

 

Jarosław Staszczuk

 

Napisz komentarz »

Motocykle, skutery, choppery 125 - Jaki wybrać? Jaki kupić?