Harcerze na wakacyjnym wyjeździe
Opublikowano 09 sierpnia 2017, autor: (red.)
Ponad 70 harcerzy i harcerek z garwolińskiego hufca „Orłów” 17 lipca wyruszyło na obóz wakacyjny do bieszczadzkiej stanicy harcerskiej w Czarnej. Do domów powrócili 30 lipca.
Wśród nich znajdowali się zarówno najmłodsi dziesięcioletni, jak i pełnoletni uczestnicy. Dla niektórych był to pierwszy harcerski wyjazd.
Pierwsze dni były ogromnym wyzwaniem, ponieważ uczestnicy wyjazdu musieli oswoić się ze zmienną pogodą, odeprzeć atak podobozów chcących zabrać im flagę oraz dostrzec piękno Bieszczad, by móc w pełni się w nich zakochać. Wędrownicy,czyli najstarsi wyruszyli prosto na szlak ich obozu wędrownego. Młodsi, czyli harcerze i harcerze starsi zabrali się za porządkowanie miejsc, gdzie później stanęły dwa podobozy.
Codzienne bloki programowe obejmowały szeroki zakres materiału. Harcerze uczyli się technik harcerskich, poznawali historię ZHP, ale również budowali dalej swoje obozowiska i spędzali czas na zabawach ruchowych.
Tematem przewodnim podobozu harcerzy- najmłodszych uczestników był Hobbit. Podzielili się więc na zastępy, których nazwy wiązały się z tą książką, nosili przebrania upodobniające ich do postaci filmowych, rozwijając wyobraźnię na związanych z tym tematem zajęciach. Obóz starszo-harcerski pod pseudonimem Sherlock Holmes nie pozostawał w tyle. Tu codziennie rozwiązywano niekończący się ciąg zagadek. Wiedzę detektywistyczną harcerze wykorzystywali nie tylko podczas odszyfrowywania wiadomości czy znajdowania poszlak, lecz również w czasie zajęć z pierwszej pomocy. W zorganizowanym na koniec obozu biegu jednym z punktów była symulacja, podczas której musieli wykazać się skupieniem, opanowaniem i logicznym myśleniem. Sprawdzona została m.in umiejętność wiązania różnych, przydatnych węzłów, budowania ognisk oraz orientacji w terenie.
Nie tylko harcerskie zabawy, ale i zwiedzanie
Zorganizowano trzy wycieczki. Dwie z nich były wyjściami w góry. Harcerze zdobyli Małą Rabkę, a starsi Przełęcz Orłowicza i wspólnie stanęli na szczycie Tarnicy. Ostatnim wyjazdem było zwiedzenie skansenu w Sanoku i wejście na zaporę w Solinie.
Podczas dwóch tygodni hufiec „Orłów” dwukrotnie prezentował się przed innymi stacjonującymi w Czarnej obozami harcerskimi np. z Niemodlina, Kalisza, a także Sokołowa Podlaskiego, który ostatniego dnia obozu wraz z Garwolinem obchodził zieloną noc przy płonącym do rana ogniu. Pod koniec drugiego tygodnia dołączył do nich obóz wędrowny, który zostawił za sobą kilkadziesiąt przebytych kilometrów. Ponieważ wszyscy pokochali Bieszczady, przedostatniego dnia z bólem serca niszczyli budowane przez cały pierwszy tydzień ogrodzenie, wartownię i inne części obozowiska, nie chcąc opuszczać tego miejsca.
Wieczorem 30 lipca harcerze wrócili do Garwolina i do swoich domów.